sobota, 24 kwietnia 2010

Mam problem z bestsellerami - Rok we mgle

Nie ufam hasłom reklamowym. nic w tym dziwnego, skoro w nocy, o północy, wyrwana z głębokiego snu, mogę wyrecytować: światowej sławy bestseller autorstwa WSTAW NAZWISKO, laureata wielu prestiżowych nagród cenionego przez czytelników i krytyków za niezwykły, klarowny styl oraz talent do konstruowania skomplikowanej, a jednak czytelnej fabuły. Bla, bla, bla.
To bla, bla, bla jest treścią mojego życia (a przynajmniej jego części) i naprawdę zdumiało mnie to, że nie każdy tak potrafi.
Poza tym mam jeszcze jeden problem - ni diabła nie mam pojęcia, czym właściwie jest dobra książka.

Ad rem: (rem mamy poniżej)



Moim zdaniem to jest niezła książka. Nie genialna, nie "najlepsza w 2007 roku" (choć być może w 2007 roku wychodził taki szajs, że w ogóle szkoda gadać), ale całkiem porządna, oparta na jakimś pomyśle i konsekwentnie napisana. Treścią "Roku we mgle" jest poszukiwanie zaginionej na plaży sześcioletniej dziewczynki, a właściwie nie tyle poszukiwanie sensu stricte, co odczucia temuż towarzyszące. Narratorką jest Abby, nowa narzeczona tatusia, kobieta-fotograf, inteligentna (Bogu dzięki!) babka, która na krótki moment spuściła dziewczynkę z oka.

Widziałam gdzieś na sieci hasło "thriller". Z której strony? Gdyby ktoś wskazał mi palcem, będę wdzięczna. Powieść jest monologiem Abby, monologiem upstrzonym potworną ilością retrospekcji - w trakcie lektury poznajemy nie tylko historię związku Abby i Jake'a, ale również całe mnóstwo pozornie nieistotnych drobiazgów z przeszłości narratorki, wszystkie składowe tego, kim wreszcie się stała.
Co jest ciekawe? Na pewno nie rozwiązanie zagadki "gdzie jest Emma", bo tego można się domyślić. Ciekawe są przemyślenia. O tym, czym jest fotografia. O tym, czym jest pamięć i czym jest zapominanie. Mało? A jednak dało się o tym napisać bez mała 200 stron (reszta to jednak jakaś fabuła).
Nie ukrywam, że mam słabość do historii mnemotechniki, to teatru pamięci i fotografii jako swoiście pojmowanej śmierci. Skrzywienie byłej studentki, która przespała połowę zajęć i teraz jej dzwoni.

Zwracając na początek - dlaczego mam problem z dobrymi książkami? Bo uważnie czytam głosy z prasy światowej (zamieszczone uprzejmie przez wydawcę na końcu książki) i nijak nie umiem się odnieść do słów takich, jak "ambitne", "filozoficzne", poruszające"... Za trzy dni nie będę pamiętać Abby, Emmy i Goofy, nazwisko autorki już musiałam sprawdzać. Za to znakomicie pamiętam Serbitara z "Legendy" Davida Gemmela, co nie świadczy najlepiej o poziomie mojego intelektu. Jak mniemam.

Żeby nie było: polecam. "Rok we mgle", a nie "Legendę" (chyba, ze masz 12 lat i pragniesz poczytać o bohaterskich dokonaniach).

Okładka, jak zwykle, w mojej opinii, fatalna. Brawa dla fotografa, zdjęcie wygląda, jakby to dziecko cierpiało na wodogłowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz