poniedziałek, 6 grudnia 2010

Z ostataniej chwili

Nie mogę się doczekać, aż ktoś u nas wyda thriller o zombie, które są personifikacją kapitalizmu. O tak, wieje świeżością...

sobota, 4 grudnia 2010

Trup na zadupiu - Czerń kruka

Efekt grzebania na półce w bibliotece. Jeden z kryminałów wydanych przez Amber, wydawnictwo mogące się poszczycić najbrzydszymi okładkami w dziejach ludzkości. "Kryminał z klasą" - stało na okładce, nagrodzony, mrożący krew w żyłach (litości...). Mała społeczność na Szetlandach, tajemnicze morderstwo nastolatki, podejrzany w osobie miejscowego samotnika, niepełnosprawnego umysłowo staruszka. I twarda oprawa. Ludzie, dajcie sobie spokój z tymi twardymi oprawami, błagam...


Może narażę się wielbicielom Szetlandów, ale cała ta książka pachnie mocno zastałym zadupiem. Typowa zamknięta społeczność karmiąca się własnymi sekretami, niezdolna wyzbyć się ugruntowanych przez lata uprzedzeń, dogmatyczna i dająca wiarę wszystkim wygodnym stereotypom. No to mamy tło. Mamy też trupa - piękną, pochodzącą z zewnątrz nastolatkę, którą ktoś udusił czerwonym szalikiem i zostawił w diabły na śnieżnym polu. Mamy podejrzanego - miejscowego dziwaka, człowieka niepełnosprawnego umysłowo. I mamy klimat - zimowy, wyprany z nadziei, podbiegunowy wręcz i zdecydowanie niesympatyczny.

A trup utknął - Między tęsknotą lata a chłodem zimy

Wydaje się, że Stieg Larsson zrobił ogromną krzywdę wszystkim marketingowcom od kryminałów. Zawęził im horyzonty. Każdą książkę z Północy należy porównać do "Millenium" i prawie każdą trzeba okrzyknąć lepszą od "Millenium". Po co się wysilać? Nazwisko Larssona działa magicznie, każdy zna, kojarzy, jeśli nie czytał, to przynajmniej słyszał...

"Stieg Larsson mógłby mu pozazdrościć pióra" - stało w reklamie w wagoniku metra. Zaraz pod okładką książki Perssona i informacją, że mamy do czynienia z najpopularniejszą w Szwecji trylogią policyjną. Niestety, wydawca, to jest Czarna Owca, niegdyś Santorski and CO, nie pokusił się o wyjaśnienie, skąd wytrzasnął ten urokliwy slogan. Tekst jakiegoś krytyka? Brak nazwiska (nazwiskami należy się chwalić!), brak tytułu gazety brak jakiegokolwiek źródła wskazywałby na to, że na plakacie pojawiła się prywatna opinia jednego ze speców od promocji sprzedaży. Ciekawe...