Zdradzę wam sekret –
nie tylko czytam, oglądam, gram, ale również bywam. Ostatnio byłam w instytucji
finansowej. Przyjemność żadna, jak to w przypadku takich wizyt bywa. Godzina
przedwieczorna, zimno, ciemno, wieje. Jeść! Najlepiej już oraz niedrogo. W
samym centrum Warszawy tanio nie jest. Na obrzeżach też niekoniecznie. Tak serio,
obyłabym się, ale osoba towarzysząca zaczynała już wydawać jęki świadczące o
rychłej śmierci głodowej. Pizza nie, bo znowu nam wyjdzie siedem dych
(przystawki, sałatka, wino…) i półtorej godziny. Padło na KFC.
Zdradzę wam również drugi sekret. Uwielbiam strony o żarciu.
Teraz mniej niż kiedyś, ale sympatii ubyło mi niewiele. Creme de la creme
stanowią fantastyczne testy konsumenckie polegające na zestawieniu zdjęcia
reklamowego z fast foodu ze zdjęciem trzymanej w ręku buły. Czemu miałabym nie
strzelić foty kanapce?