Bardzo lubię dobre filmy akcji, gdzie twardzi faceci z karabinami przedzierają się przez dżungle lub pacyfikują krwiożercze istoty z obcej planety. Klimat ciemnych, klaustrofobicznych miejsc, niebezpiecznych misji i dziwnych potworów zdecydowanie działa na mnie zachęcająco. Nie ukrywam, że opis promujący książkę Obiekt R/W0036, porównujący ja do sagi o „Obcym” zaintrygował mnie i dał nadzieję na naprawdę dobrą rozrywkę.
Sam pomysł autora by umieścić akcje książki podczas Powstania Warszawskiego, trochę mnie zaniepokoił. Patriotyczne obrazy walki z wrogiem widziane tylko z jednej polskiej perspektywy trochę mnie irytują. Ale nie tym razem, bo ta książka to przede wszystkim dobra rozrywka. Od pierwszej do ostatniej strony zaplanowana by cieszyć czytelnika kolejnymi opisami, tak by przypadkiem nie zgubił się w chronologii zdarzeń i szybko zorientował się z jaką bestią ma do czynienia. Tak więc na początku cofamy się w czasie do genezy powstania legendy i opisu poczwary terroryzującej ludność Warszawy w 1582 roku. „Dzielni” mieszkańcy rozprawiają się z bestią tak jak potrafią, zakopując ją w pieczarze, pozwalają by przetrwała już tylko w miejskich opowieściach. Ale jak to w takich historiach bywa Bazyliszek nie umiera, co więcej budzi się tak samo zły jak poprzednio i głodny.
Autor książki jest bezwzględny dla swych bohaterów i nie pozwala prawie żadnemu Jankowi, Antkowi czy Hansowi żyć dłużej niż rozdział. A więc giną starzy i młodzi, Polacy i Niemcy, piękne kobiety i powstańcy, wszyscy kończą tak samo: jako przekąska dla wiecznie nienasyconego potwora. Ile on może zjeść? To dobre pytanie bo Bazyliszek od chwili przebudzenia je praktycznie bez przerwy. Niezauważony w wojennej scenerii Warszawy przekrada się kanałami na spotkanie z kolejnymi ofiarami. A spotkań tych ma wiele to zabije grupę powstańców przedzierającą się przez kanały innym razem porwie niemowlę z ulicy. Jest do tego stopnia pewny siebie, ze odwiedza nawet pełne ukrywających się ludzi piwnice i prywatne mieszkania. Wszędzie zostawia za sobą bestialsko porozrywane ciała i liczne ślady jatki. Bazyliszek ma jednak pewną skłonność do wybierania na swe ofiary wyjątkowo pięknych kobiet. Ale niech nikogo nie zmyli ich uroda jego wybór jest motywowany czymś znacznie ciekawszym. Jaki to powód ma za zadanie odkryć specjalna jednostka naukowców z Instytutu SS „Dziedzictwo”. Po stronie polskiej równocześnie zadanie zlikwidowania bestii otrzyma porucznik Nowakowski i jego odział.
Zabrakło mi tylko jednej rzeczy: są opisy złych Rosjan, atakujących bezbronne kobiety, są źli Niemcy wysłani do mordowania powstańców i ludności Warszawy, a gdzie są źli Polacy? Szkoda, że autor nie odważył się stworzyć chociaż jednej takiej postaci.
Powieść Obiekt R/W0036 Tomasza Bukowskiego polecam wszystkim miłośnikom wybuchowego koktajlu w postaci dobrej sensacji, horroru i wątków militarnych w tle. Marzy mi się, że kiedyś obejrzę jej ekranizację bez plastikowego dinozaura i Tomasza Karolka no chyba, że w roli Bazyliszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz