piątek, 25 stycznia 2013

"Easy" Tammary Webber - przedpremierowo



Przyrzekałam sobie solennie, że mieszać pracy z hobby nie będę, ale mi nie wyszło. Dawno temu. Jakieś, żeby nie skłamać, dziesięć lat temu. Mniejsza. Obiecywałam sobie, że nie będę na Badziewiarce uprawiać lokalnego patriotyzmu, też nie wyszło. Lojalnie nie jadę po kimś, kto mi może potem przypadkiem łeb urwać, ale to ze strachu, bo z kimś tam muszę pracować i jeszcze być grzeczna. A skoro jestem taka lojalna, to lojalnie zarekomenduję coś. Cosiem jest książka, którą przeczytałam w oryginale na pracowem mem Kindlu, a która u nas ukaże się 6 lutego - "Easy" Tammary Webber. Po naszemu "Tak blisko".

"Easy" (nigdy się nie przyzwyczaję do polskiego tytułu!) to powieść obyczajowa a właściwie romans, który od typowego romansu różni się tym, że jest a) dobry, b) niegłupi, c) opowiada o ważnym problemie. Jakim? O napastowaniu seksualnym i życiu kobiety PO takim przykrym wydarzeniu. Zaznaczę tutaj (bo mi się ktoś oburzy), że główna bohaterka z opresji uchodzi w ostatniej chwili, cudem zostaje odratowana przez nieznajomego mężczyznę i że z tego cudem odratowania będzie potem romans. Niestety - niedoszły gwałciciel jest znajomym bohaterki, co znacznie komplikuje sprawę i utrudnia Jackie dojście do siebie. Dlaczego?

 Bo Jackie jest w college'u. Nie w tym, w którym chciała być, bo podążyła za swoim chłopakiem, który niedawno z nią zerwał. Bo prawie wszyscy jej znajomi, to znajomi jej eks. Bo Buck, napastnik z parkingu, jest popularny z towarzyskim gronie. Bo kobieta, której ktoś chce zerwać majtki, cholernie się potem wstydzi. To właśnie wstyd, zmowa milczenia i zupełnie nieprawidłowo pojmowana lojalność są właściwym tematem "Easy". Jackie jest młoda, boi się o wiele większego od niej i właściwie bezkarnego faceta. Boi się, że nikt jej nie uwierzy, a nawet jak uwierzy, to koledzy Bucka uprzykrzą jej życie. Boi się drwin, boi się kolejnej dawki bólu. I jest bezsilna.

A gdzie ten romans? Nieznajomemu z parkingu bardzo podoba się Jackie. Chciałby się nią opiekować. Chciałby, żeby dziewczyna mu zaufała. Chciałby, żeby przestała się bać. Ale Lucasowi życie również dokopało - bardziej niż chciałby o tym komukolwiek powiedzieć.

"Easy" czyta się lekko i bardzo przyjemnie, całość jest ciepła i niewymuszona. Mimo poważnej tematyki, autorka nie popada w przesadę - nie ma darcia szat, wylewającego się z każdej strony cierpienia, deprechy i podobnych klimatów. To w sumie książka o zyskiwaniu pewności siebie, pewności, która jest bezwzględnie potrzebna, by świadomie budować nie tylko relacje towarzyskie, ale w ogóle całe dorosłe życie. Happy end obowiązuje, ale w końcu wszyscy lubimy szczęśliwe zakończenia - tego nie pokryto kilogramem lukru. Na plus mogę policzyć także głównych bohaterów, którzy są wyraziści, chwilami zabawni i którzy dojrzewają wraz z rozwojem akcji.

Reasumując (bo miałam o badziewiach, a jakoś mnie tknęło) - bardzo polecam. Zwłaszcza młodym kobietom, studentkom, czytelniczkom, które szukają naprawdę ciepłej i pokrzepiającej lektury, która nie obraża ich inteligencji. Polecam również matkom dojrzewających córek, które chciałyby latorośli podarować książkę, którą nie tylko się połyka, ale która uczy podstawowych zasad samoobrony, uczula na niebezpieczeństwa i leczy z zupełnie niepotrzebnego wstydu. 

PS. Nie mam bladego pojęcia, ile dokładnie rzeczywistość amerykańskiego college'u ma wspólnego ze studiowaniem w obcym mieście w naszym pięknym kraju. W akademiku byłam raz, starczyło mi na całe życie. Śmiem sądzić, że nie potrzeba fantastycznych amerykańskich organizacji studenckich (bractw), żeby spotkać się z zaciekłym milczeniem środowiska, w którym jeden broni drugiego i trzyma język za zębami. Myślę również, że niejedna krajanka podyrdała na studia za swoim facetem, a potem obudziła się w środku zajęć z makroekonomii z myślą: co ja tutaj robię? 

2 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam, zaciekawiłaś mnie :) Mimo że nie jestem ani nastolatką, ani taką znowu młodą kobietą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Badziewiarko. Rewelacyjna recenzja i takiż opis. Książkę przeczytałam, z upodobaniem. Mniejszym dla romansidła, znacznie większym dla wątku przemocy seksualnej i społecznej tolerancji dla gwałciciela. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń