wtorek, 2 listopada 2010

Cala prawda, święta prawda i g*** prawda.

W ostatniej analizie GFK dla naszego kochanego największego sprzedawcy książek w Polsce wyszło, że jedynie jakiś nikły procent czytelników ocenia książkę na podstawie okładki. Kazał kolega te badania przejrzeć, to przejrzałam. I postukałam się w głowę.

Nie ocenia się książki po okładce, nie? Po wejściu do księgarni zamykamy wszyscy oczy i staramy się nie widzieć tych pierwszych stron... Ludzie, litości. Respondenci łgali jak najęci, co by wypaść na bardziej inteligentnych, bo lepiej powiedzieć, że tematyka, autor, zainteresowania, niż kapitalna grafika. A ja i tak wiem swoje. O.

Wiem na przykład, że okładka jest integralną częścią książki - jak tytuł. Dotyczy to zwłaszcza książek dla mniej wyrobionego, z całym szacunkiem, czytelnika, czyli tzw. młodzieżówki. Po okładce oceniamy, w ułamku sekundy, czy książka w ogóle może nas zainteresować. To tak jak z reklamą - ledwie mgnienie oka trwa podświadoma ocena graficznego przekazu (tak mi powiedzieli na kursie, a ja się z grafikami nie będę brać za łby), podoba się, albo się nie podoba.
Albo trzecia opcja - jest tak fantastycznie szkaradne, ze aż muszę pomacać.

Mniejsza. Okładka ważną rzeczą jest i nie ma co się tego wstydzić.
Przykład? Idzie nastolatka do księgarni i ma do wyboru:



Albo:



Szybka ocena, dla osoby w jakim wieku jest książka "Danina"? Dwanaście? Dziesięć? A "Tithe"? No chyba dla starszej... A to jest ta sama książka w oryginalnym i polskim wydaniu. Zgłupieć można, prawda?

Oczywiście do dzisiaj powstały za granicą przynajmniej kolejne dwa wydania z różną szatą graficzną, ale żadna z nich nie jest tak porażająca, jak nasza ;-) Nie mogę się doszukać, czy ukazała się po polsku trzecia część tej luźnej serii - "Ironside". Może i nie, a szkoda. Chciałabym zobaczyć, bo jeden z "oryginałów" wygląda tak:



A teraz wszyscy zestawiamy sobie "Ironside" z "Daniną" i powtarzamy głośno: nieeeee, nigdy nie oceniam książki po okładce!

1 komentarz:

  1. Racja, dlatego potem czytam opis i z 3 recenzje, w tym jedną negatywną. Jednak niemożliwe jest by po prostu nie ocenić książki po okładce. Czasem aż trzeba kupić ją, bo okładka świetnie by się prezentowała na półce...

    OdpowiedzUsuń