A kres jej niepoznany. Bo to, liczący sobie circa about pół
tysiąca stron, wstęp. Taki staromodny już nieco, przydługi prolog do czegoś, co
będzie później, co się rozwinie w wielką historię równie wielkiej wojny i
zostanie rozpisane na tomów kilka. Albo kilkanaście. Niektórym wychodzi nawet
kilkadziesiąt.
Zacznę zgryźliwie – fanom lektur spod znaku pewnego
wydawnictwa książki nie polecę, bo to nie upichcone naprędce, przeznaczone do
szybkiej konsumpcji danie, tylko rozbiegówka mająca zapoznać czytelnika ze
skomplikowanym, pełnym nieznanych dotąd ras, światem, który nieuchronnie pikuje
w stronę krwawego konfliktu. Zacne. Tylko do mistrzostwa trochę jednak brakuje.