
Zgryzłam się właśnie na "Genomie śmierci" Lewisa
Perdue - porażającym, fascynującym i mrożącym krew w żyłach thrillerze
medycznym z posągową bohaterką na pierwszym i szalonymi Japończykami na drugim
planie. Lara Blackwood jest inżynierem genetycznym. Życie swe poświęciła na
badania nad genami powiązanymi z pochodzeniem rasowym. Niestety - właśnie
wyleciała z roboty, a wyniki jej katorżniczej pracy zostaną niebawem
wykorzystane przez stukniętych mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni w celu
eksterminacji innych, niewygodnych nacji. Szykuje się gigantyczna sprawa, w
którą zamieszany jest nawet szczyt szczytów amerykańskiej polityki, ale przecieków
nie ma w sumie żadnych, bo ci dziennikarze, którzy coś odkryli, gryzą glebę w
ciszy i samotności.